Translate

wtorek, 11 września 2012

Bydgoszcz Fotogeniczna

Ta historia zaczyna się w roku 2001 po moim powrocie z Poznania do Bydgoszczy. Ten powrót można traktować umownie, z perspektywy czasu zaczynam się zastanawiać czy kiedykolwiek z Bydgoszczy wyjechałem... Tak czy inaczej po roku 2001 pojawiłem się w Bydgoszczy w trybie stacjonarnym. Wtedy też zacząłem ponownie fotografować miasto, a po jakimś czasie mając już szkic tematu w postaci fotografii postanowiłem nazwać swoje działania i tak zaczęła się Bydgoszcz Fotogeniczna. Opisałem to tak:
"Od końca roku 2001 realizuję projekt dokumentacji fotograficznej krajobrazu Bydgoszczy i okolic. Szczególny nacisk kładę na rejestrację zabytków trwale wpisanych w pejzaż, uwzględniając również zmiany wynikające z intensywnego rozwoju naszego miasta. W polu moich fotograficznych eksploracji znajdują się również obiekty przyrodnicze: Drzewostan byłej nekropoli ewangelickiej – Park Witosa, Rezerwat Cisów Staropolskich – Wierzchlas, Naturalny drzewostan lasu mieszanego – Rezerwat Płutowo. Od dłuższego czasu stosuję niemal wyłącznie wielki format negatywów oraz techniki bromosrebrowe i muszę zauważyć, nie będąc odosobnionym w tym stwierdzeniu, że aura wiarygodności jest jakby przypisana takim fotografiom. Zadanie to jest niezwykle żmudne i pracochłonne, stosowanie rygorystycznych zasad związanych z użyciem odpowiedniego sprzętu i technik fotograficznych z XIX wieku przysparza wielu problemów, które jednak przekładam na ciągłe doskonalenie mojego warsztatu.
Inspiracją do realizacji projektu są wcześniej prowadzone misje fotograficzne o podobnym charakterze. W latach 1983-87 na zlecanie Urzędu do Spraw Zagospodarowania Przestrzennego i Regionalnego (D.A.T.A.R.) podjęto zakrojoną na dużą skalę akcję mającą na celu dokumentację krajobrazu Francji, ulegającego gwałtownym przeobrażeniom na skutek industrializacji. Otrzymany w ten sposób materiał wizualny obok wartości artystycznych był ważnym odniesieniem dla dalszych prac nad projektowaniem kształtu przestrzeni w procesie zagospodarowania. Godne uwagi są również lokalne akcje dokumentacyjne przeprowadzone w Polsce w latach 80. XX wieku, czy realizowane w dwudziestoleciu międzywojennym większe przedsięwzięcia podejmowane na zlecenie władz. Powołany w 1919 roku Referat Turystyki przy Ministerstwie Robót Publicznych podjął zakrojoną na szeroką skalę akcję gromadzenia fotografii krajoznawczej.
Zjawiskowość fotografii była tematem wielu prac teoretyków i historyków fotografii, antropologów kultury czy socjologów. Fakt że temat ten był opracowywany na tak rozmaitych płaszczyznach jasno wskazuje na złożoność zjawiska. W wielu opracowaniach bywa przywoływany termin magii, w odniesieniu do tych fotografii które w sposób szczególny przekazują nam prawdę o jakiejś osobie czy miejscu. Przedmioty magiczne są obdarzone szczególną mocą, a w przypadku zdjęć wiąże się to z możliwością wywoływania emocji przez osoby i miejsca istniejące w momencie oglądania tylko na fotografii. Vilėm Flusser , filozof i teoretyk fotografii określa ten rodzaj oddziaływania magią drugiego stopnia, gdzie skanujące powierzchnię zdjęcia oczy przywracają rytualny, cykliczny charakter pojmowania czasu.
Termin fotogeniczności pojawił się u zarania fotografii i używany jest w odniesieniu do tych zdjęć które w sposób szczególny ukazują rzeczywistość nie odartą z aury czasu i miejsca. Edgar Morin, francuski kulturoznawca stwierdza że w pojęciu fotogenii danego obrazu kryję się fakt iż wyposażamy fotografię we właściwości jakie ma nasz umysł, z jego świadomością i wrażliwością. Rozmaitość sposobów wykorzystania obrazów w pejzażu postmodernistycznym, doprowadzi być może do momentu w którym fotografia oparta na technice srebrowej uzyska nowy wymiar i autonomiczność. Stosowanie w chwili obecnej camera obscura i wielkoformatowych aparatów z początku XX wieku, nie jest więc jedynie zabiegiem estetycznym, ale jedną z możliwych dróg rozwoju kultury obrazu, obok innych medialnych propozycji. Głównym celem projektu „Bydgoszcz fotogeniczna” jest dokumentacja miasta i okolic, z uwzględnieniem intensywnie zachodzących zmian w krajobrazie. Tematem fotografii stałyby się więc zabytki architektury, budowle zagrożone likwidacją, jak i nowe obiekty pojawiające się w bydgoskim pejzażu."


Ulica Ludwikowo, w czasie budowy obwodnicy łączącej ją z ulicą Kamienną c.a. 2004 r.

Od momentu kiedy powstał powyższy tekst i towarzyszące mu fotografie upłynęło sporo czasu. Specyficzne określenie porządkujące i zagęszczające czas - dekada, pozwala na bezpieczny dystans. Ostatnio usiłowałem przypomnieć sobie tytuły filmów które kiedyś wydawały mi się ważne ale zapomniałem dlaczego. Po ponownym obejrzeniu jednego z nich - "Trzech dni Kondora" Sydneya Pollacka (Robert Redford!!!) przypomniało mi się że kluczem do ich istotnej dla mnie recepcji, jest fotografia. Obok znakomitej i wciągającej fabuły w pamięci utkwiła mi jednak najbardziej bohaterka filmu wykreowana przez Faye Dunaway, była piękna i... robiła zdjęcia. W zagęszczonej akcji wątek romansu to tylko epizod, bohaterowie nie mogą się poznać, nie ma na to czasu. Sondują się wzajemnie, oboje mając stosunkowo nie wiele danych o drugiej osobie. Joe Turner (Robert Redford) jest w lepszej sytuacji, przebywając w mieszkaniu swojej ekranowej partnerki i zakładniczki poznaje jej przestrzeń. Fotografie które ogląda na ścianach sutereny mogą coś wyjaśnić, mogą być wskazówką, choć wyrwane z kontekstu pozostają tylko obrazami za nim nie dowiadujemy się "Czasami... robię zdjęcie które nie jest w moim stylu. Ale robię je, więc jest moje" i znowu nic nie wiemy! Czy fotografie które widzimy na ścianach są właśnie tymi? Kiedy nie jest podany kontekst obrazu pozostajemy sami, rzuceni na pastwę własnych doświadczeń, a znaczenia unoszą się jak dziwny opar.

Bez tytułu c.a. 2006 r.

Ponownie wracam do swoich fotografii które odkrywam na nowo bo możliwe, że Czasami... robię zdjęcie które nie jest w moim stylu. Po latach miejsca w których powstawały prace zmieniły się, pozostało przywiązanie do... fotografii. Wiosną tego roku otrzymałem Stypendium Urzędu Miasta Bydgoszczy, na kontynuacje fotogenicznych, alchemicznych opowieści. W pierwszej chwili wydawało mi się, że powinienem wrócić do początkowych założeń projektu. Uzupełniłem braki sprzętowe i zabrałem się do pracy. Poważną lukę stanowiło jednak to co powstało wcześniej, a co z racji różnych uwarunkowań istniało tylko w formie negatywów. To trochę tak jakby nie istniało. Wykonanie odbitek zabrało sporo czasu, zbyt wiele by wykonać też te które powstały ostatnio. Na ile sprostałem stawianym sobie założeniom? Ten subiektywny dokument to obraz miejsca które znam, czy może znałem? Postanowiłem nie umieszczać precyzyjnych opisów - miasto to twór żywy. Kiedy czasem ponownie trafiam w miejsca które wydaje mi się że znam lub które fotografowałem, nie zawsze od razu dostrzegam zmiany. W szczegóły mogą obfitować wydarzenia, ale nie pamięć. Co innego fotografia ta potrafi ożyć pod uważnym spojrzeniem oglądającego, oczywiście tylko wtedy gdy damy sobie na to czas...

Bez tytułu c.a. 2004 r.

Bez tytułu c.a. 2004 r.

Bez tytułu c.a. 2006 r.

Bez tytułu c.a. 2006 r.

Bez tytułu c.a. 2006 r.

Epilog.
Gdyby dane mi było zamieszkać na zdjęciu pewnie wybrałbym to ostatnie.
Widzicie mnie?...
Właśnie znikam w chłodnym lesie na końcu ścieżki po lewej stronie kadru.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy