Translate

Sommer Album

Nieprzypadkowo myśląc nad tytułem nowej serii prac, sięgnąłem do języka Goethego. Wydawało mi się, a właściwie jestem pewien w tych dwóch mm jest coś takiego, co oddaje klimat lata. Te dwie litery przywołują mi na myśl kota przeciągającego się w lipcowym upalnym słońcu, łagodny półmrok bukowego lasu, zmarszczoną wieczorną bryzą taflę jeziora... Może, dlatego że są bezdźwięczne muszą bardziej kojarzyć się z obrazem. Nim wreszcie udało mi się wpaść na pomysł zachowania tych obrazów dla fotografii, długo musiałem wywoływać je w wyobraźni. W istocie miałem może zamiar stworzenia sobie za pomocą obrazu czegoś na kształt tajemniczego ogrodu, miejsca przeobrażenia się przyrody i fotografii. Było więc tak, że szukałem miejsc, które takie sytuacje prowokowały. Świadomość złożoności zjawisk przyrody podsunęła mi pomysł, by spróbować odwzorować je przez procesy fotograficzne. Pejzaż bowiem pozwala się odkrywać na wiele sposobów, moim ulubionym był ten, w którym wzrok ogarniał przestrzeń w szerszym planie, a następnie znajdował jakiś detal, który stawał się swego rodzaju mottem całości. Powstałe w ten sposób fotografie były więc pewną wypadkową widzenia.
Jakieś echa moich letnich eskapad z camera obscura odżywały już później w ciemni w czasie kolejnych etapów przygotowywania zdjęć: wyboru papieru, nakładaniu emulsji i dobrania jednego lub dwóch negatywów do naświetlenia. Początkowo pejzaż, który zatrzymywałem, zachowywał pozory czytelności. Jednak z chwilą, gdy zacząłem łączyć negatywy, wyobraźnia wzięła górę. Stało się więc tak, że potęga form natury pozwoliła mi wyzwalać kształty, których nie przewidywałem. Ich interpretacja jest równie trudna, jak próba tłumaczenia haiku, gdzie forma jest nierozerwalnie związana z treścią i obie wzajemnie się przenikają. Możliwe, że fotografia jest takim alfabetem, którego próby przełożenia na słowa są w rzeczywistości niemożliwe i co krok wywołują konflikt interpretacji.
To my widzimy, fotografia zawsze pozostaje ślepa, stworzona do tego, by trwać poza naszym zapomnieniem.

Bydgoszcz, wrzesień 2007 Marek Noniewicz


A project has been shaping as a result of research in the area of alchemy and photography. Thinking of the title for a new series of works, I intentionally referred to Goethe’s language. It seemed to me, actually I am sure, there is something in this double “m” that conveys the atmosphere of a summer. These two letters evoke a cat stretching in scorching, July sun, a tender semi-darkness of a beech forest, the surface of a lake rippled in the evening breeze... Maybe, because of being voiceless they must be associated with the image to a greater extend. First I took pictures only with camera obscura made of a can, in the following years I used a large format camera 5 x7 inch. Before I came up with an idea of maintaining these pictures for photography, it took me a long time of recalling them in my imagination. Indeed, I may have intended to create myself with an image of something in the shape of a secret garden, of a place where the nature and photography transform. So, I was searching for the places that provoked such situations. Being aware of a complexity of natural phenomena made me think of copying them through the photography techniques. I found photomontage a perfect technique to achieve that. Since the landscape can be discovered in many ways, my favorite was the one where my vision took in the location at a wider angle and then would pick up some detail to become a kind of a leitmotif. Thus originated photos were therefore some kind of a collective outcome of a vision. Pieces of plans and dead insects found on the spot, carefully stored, were used as a material for luxography and later for a montage in a darkroom.
Some echoes of my summer trips with camera obscura revived later in the darkroom, during subsequent stages of preparing the photos: choosing the paper, applying the emulsion and selecting one or two negatives to be exposed. Pieces of plants, buried in handmade paper, would repeat the colors of landscapes melted in the sepia tones. Initially the landscape I would retain, would maintain an appearance of clarity. However, with the moment of matching the negatives, my imagination took over the control. So it happened that the power of natural forms let me release shapes beyond my expectations.
Their interpretation is as difficult as an attempt of translating haiku, where the form is bound up with the meaning and they interpenetrate. It is possible that photography is such an alphabet, which when tried to be put into words may be found impossible and every step triggers a conflict of interpretation.
It is us who see, whereas photography remains blind, meant to last beyond our oblivion.

Marek Noniewicz

from series Sommer Album 2007 -2010

Montages, print unique, bromine silver emulsion on handmade paper c.a. 20 x 30 cm.
Picture size 13 x 18 cm.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy