Translate

wtorek, 6 września 2011

łagodna porcja fabuły


Nic tak nie rozjaśnia umysłu, niż porcja wizualnego banału o zmierzchu. Zazwyczaj jest to kawałek filmu, czy też kasowego gniota emitowanego w odpowiedniej porze w TV. Innym razem będzie zarejestrowanie banalnego widoku podczas wieczornego spaceru z psem. Jako narzędzie rejestracji wybierając choćby telefon. Czy była to chwila słabości? Którą uznałem za konieczne zakotwiczyć w obrazie, ale gdzieś na rzeczywistych peryferiach tego co na prawdę ważne. Telefon w tym wypadku świetnie się znajduje na miejscu, jakiś aparat cyfrowy były równie skuteczny. Inaczej byłoby gdyby czynność fotografowania wymagała żmudnej celebracji procesu; analogia byłaby premedytacją, wykluczałaby w jakiś sposób banał. Jednak w przypadku fotografii która powstała wszystko to byłoby chyba nie na miejscu.
Po wykonaniu zdjęcia pospacerowałem niespiesznie dalej, by za kolejnym zakrętem na alejce wzdłuż stawku spotkać innego " telefonicznego fotografa" i amatora piwa, który z nieco innego punktu widzenia rejestrował niemal identyczny widok. Niespodziewanie dla samego siebie zagadnąłem:
- i co wyszło coś?
- takie smugi białe jakby światło. - odpowiedział z lekka zaskoczony (przyłapany?)
Byłem i nie byłem ciekaw jak jemu się naświetliło. Właściwie to nie byłem, bo gdy dodał że aparat ma naprawdę dobry, przestało to mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie.
Jednak punktem wyjścia do tego zdawkowego kontaktu był obraz i w tym przypadku obraz wyprzedził komunikat. Choć przecież nic nie miałem do zakomunikowania, no może po za podsumowaniem naszej rozmowy:
- ładny widok prawda?
- rzeczywiście bardzo ładny. Odpowiedział kiedy ja oddalałem się z wolna dalej.
Zastanawiając się nad tym czy na początku było rzeczywiście słowo, czy jednak nie było to na moment po obrazie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy