![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY4rsNRWtaqWDkcEBo6N2PYKwmm04x3bQoyxteli4B9F86D1pKWzoBg8aNxKnfyN1-K1i5LPL7XNthY4hhzAm-PSI43mKid4UKqeVyOzDIP_gnJcRDKGxDIhfIquQfQawvuxiYpK9B2T0/s320/self.jpg)
Jakiś czas temu udało mi się nawiązać kontakt z Julią Margaret Cameron. Sprawa była dość skomplikowana, przede wszystkim z uwagi na różnicę w czasie. Bariera językowa i wpływy kulturowe nie były jeszcze takie straszne jednak przepaść czasu wydawała się nie do pokonania. A jednak, po dłuższych medytacjach jej obecność dało się wyczuć w powietrzu, nie był to jednak zapach ozonu tylko odór zatęchłej chemii, a ostrość sama "rozjechała się" na matówce wiekowego FK. Nie każdy nawet świeżo przygotowany wywoływacz jest w w stanie przewidzieć swój czas użycia. Mało które, potoczne użycia obrazu są w stanie przewidzieć swoje skutki. Ot na przykład portret (ferrotypia) Billy The Kida. Tymczasem Julia okazała się wyjątkowo sympatyczna, wspominała coś o podobieństwie do Herschela... to tylko kwestia czasu; czasu naświetlania oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz