Translate

poniedziałek, 4 czerwca 2018

Słońce





„światło każdego dnia znaczy ostatnio więcej”
Frank O´Hara



O tej porze roku latem sień pozostaje otwarta na oścież, każdego dnia światło wchodzi do kamienicy bez pukania. Słońce prześlizguje się po pokrytych złuszczającą się brązową farbą drzwiach, zatrzymuje się na tych zamkniętych od piwnicy w kolorze nijakim. Drzwi do piwnicy mają w lewym dolnym rogu wycięty kwadrat dla kota, ponieważ Słońce doskonale zna kocie ścieżki rozpoznaje ten prześwit i ostrożnie schodzi po schodach na dół. Daleko jednak się nie zapuszcza, brak mu czasu na mroczne wędrówki, zatrzymuje tylko się na drugim stopniu rozświetla pajęczyny i wraca. Wydawałoby się że podróż ta odbywa się bezszelestnie, ale tak nie jest. Ślizgając się po liściach rosnącej obok komórki śliwki woła za sobą Cień, on zaś opowiada o tym spotkaniu spektaklem który przez kilka minut rozgrywa się na piwnicznych drzwiach. Spektaklem bez specjalnej scenografii z towarzyszeniem szumu liści i prostszym niż laterna magica. Wchodząc do domu przerywam na chwilę akcję i chodź w pobliżu nie ma nikogo, czuję się jakbym opuszczając trwający jeszcze pokaz zasłaniał sobą jakąś ważną scenę, decydujący moment w którym drobinki kurzu w snopie światła przecinają przestrzeń w głębi korytarza.
W tym samym czasie w domu, stojąca na kuchennym parapecie paproć wspomina prehistoryczne czasy rzucając się długim cieniem na podłogę. W łazience wchodząc przez mały świetlik Słońce sprawdza czy mnie tam nie ma, jak dyskretny Voyeur ślizga się po wilgotnych kafelkach w stronę wanny, tam skupia całą swoją uwagę na kroplach wody i wędrując dalej omiata swoim ciepłem mokry ręcznik frote, który stroszy się pod dotykiem i pokornie wysycha z tęsknoty. Śledztwo kończy się refleksem na klamce drzwi od łazienki, nie zrażone niepowodzeniem Słońce rusza dalej.
Jest koło jedenastej. Czeka teraz w korytarzu obok bambusowej szafki na buty, oświetlając sandały sugeruje mi wybór, ale ja zostaję dziś w domu. Mam wolne! Będę czekał w pokoju kiedy ponownie mnie odwiedzi, może zaskoczę je stojąc przy oknie? Złapię promień popołudnia w słowo – obraz ? A może Słońce zaskoczy mnie, z rękoma na klawiaturze i wzrokiem rozbieganym po pokoju w poszukiwaniu słowa – obrazu, Światła.

Cytat : „ Wstawanie wcześniej niż
kto inny (Słońce)"
z tomu Twoja pojedynczość PIW 1987 przekład Piotr Sommer

Obserwatorzy